Przegapiony bus ( tjaaa... Marcel ) - od tego się zaczęło.
Przeczekanie godziny, czytając, co było do czytania.
Potem już tylko
strażako - kominiarze,
coś wywiadopodobne (?)
telewizja,
gruzińskie chaczapurki,
pomidorówka i naleśniki z polewą tfuskawkową,
artystyczne zdjęcia,
grodzka, bracka,
chichopotam przez "ch",
błyskawiczny kurs szybkiego czytania i liczenia w pamięci
i wreszcie "myslątka puchaka", "dąseczki kłapouchego"
po czym wnikliwa analiza tychże tekstów na starówce wśród wiecznie biegnacych gdzieś ludzi...
Wieczorem - open,
dominikańskie beczkozwiedzanie bazyliki i okolic,
pingwinek pod krzyżem,
hollywood'zki most,
widok na 'prawie' cały świat z okna tramwaju
z kierownicą.
Późnym wieczorem -
cytatowanie i horoskopowanie, co o poźnej porze przysparza wiele radości.
Wniosek -
głupawka rośnie wprost proporcjonalnie do zmęczenia!
Krótko mówiąc -
KRAKOWSKO Z HO, GUHA I PAULIANNA
17.01.2008 r.